Dzisiaj, 13 maja obchodzimy setną rocznicę objawień Matki Bożej Fatimskiej. W tym dniu chciałabym przedstawić historię niezwykłej kapliczki w Goju, do której od ponad trzech wieków pielgrzymują mieszkańcy okolicznych miejscowości. Kaplica Matki Bożej Bolesnej znajduje się w parafii Wiśnicze, w miejscu o nazwie Goj. To uroczy przysiółek wsi Wiśnicze, położonej na północ od Gliwic, przy drodze wojewódzkiej nr 907, łączącej Wielowieś z Toszkiem.

Malowniczo położona, wśród łanów zbóż, otoczona wieńcem okazałych lip, jest chyba najpiękniej usytuowaną polną kaplicą w powiecie gliwickim. Już sam jej widok z oddali wywołuje wrażenie, że to miejsce niezwykłe, kryjące w sobie tajemnicę niejednego ludzkiego serca. Dla ziemi toszeckiej Goj był zawsze szczególnym miejscem kultu. Prawdopodobnie już w czasach wczesnohistorycznych odprawiano tu obrzędy. Wskazuje na to m.in. sama nazwa Goj, wywodząca się od gaju, w którym składano ofiary (kiedyś okolica była porośnięta lasem dębowym). Historię kaplicy opisał w kronice pt. „Liber Archivalis Parochiae Wischnicensis et Schwiebensis” ks. Walenty Hoscheck (proboszcz wiśnicki w latach 1802–1817). Pierwsza drewniana kapliczka stała w Goju już w czasie wojny trzydziestoletniej. Jej pierwsze wezwanie (św. Męczenników Jana i Pawła) i późniejsza dedykacja Matce Bożej Bolesnej wywodzą się z chęci upamiętnienia dramatów tamtych dni: grasujących zaraz, pożarów w Toszku i splądrowania Wiśnicz wraz z kościołem przed 1629 rokiem przez wojska Mansfelda i w 1642 roku przez Szwedów. Archiwalia potwierdzają istnienie kaplicy już w 1644 roku. W 1765 roku ks. Ignacy Wesseli w miejsce drewnianej kaplicy wybudował murowaną, która stoi do dziś. Trudno ustalić początkową datę tradycji masowego pielgrzymowania do Goja. Zapisy z XVIII wieku mówią o ślubowanych, corocznych pielgrzymkach ze Świbia i Wiśnicza w dniu Męczenników Jana i Pawła. Modlono się wówczas o urodzaje i zachowanie od kataklizmów, święcono świece mające chronić od piorunów. O liczbie odwiedzających kaplicę świadczyły składane tam ofiary – rocznie ok. 20 talarów. Było to bardzo dużo (równowartość rocznej pensji gospodyni proboszcza lub cena za dwie krowy!). Nie bez znaczenia dla pielgrzymowania do Goja był fakt, że przy kaplicy, w domku otoczonym drzewami owocowymi, prowadził przez pewien czas życie pustelnicze franciszkanin o imieniu Ambroży.

Kaplica pątnicza p.w. Matki Boskiej Bolesnej, późnobarokowa z lat 1762-1768, w drzwiach kuta brama z napisem „TK 1768” oraz zamek z XVIII wieku, wewnątrz ołtarz z obrazem „Pieta” z połowy XIX wieku oraz późnobarokowymi rzeźbami św. Jana i Pawła, przed kaplicą wiata drewnianą z bramką i wieżyczką na sygnaturkę, kryta gontem, opodal 3 głazy narzutowe o obw. 400 cm. i grubości 20 cm ułożone na kamieniach wapiennych, wokół 14 lip drobnolistnych, na których zawieszone są żeliwne odlewy czternastu stacji drogi krzyżowej, przy korzeniach pierwszej lipy wysychające źródełko – wg. legendy posiadające właściwości lecznicze.

Ugruntowała się tu tradycja nabożeństw w dniu I Komunii św. Prócz Świbia i Wiśnicz do procesji dołączały parafie Sieroty i Wielowieś, a od 1877 roku Kielcza, w której sprzeciwiano się narzuconemu przez rząd pruski proboszczowi. Im bardziej wzmagały się prześladowania, tym liczniej i częściej pielgrzymowano do Matki Bolesnej. Podczas wojen XX wieku rodziny upraszały tu szczęśliwy powrót synów, ojców i mężów z frontu. Pielgrzymowali żołnierze, spędzający urlop na Śląsku. Do dziś umiłowanie wizerunku Matki Bożej Bolesnej z kaplicy w Goju jest bardzo żywe, zwłaszcza wśród wiernych z Toszka, Świbia, Wielowsi, Wojski, Żędowic, Kielczy, Sierot i Kotów, którzy nazywają to miejsce cudownym sanktuarium, a obraz – słynącym łaskami. Nawiedzenie kaplicy o tak bogatej historii i znaczeniu religijnym pozostaje w pamięci, dlatego – jeśli Goj pozostaje jeszcze nieznanym miejscem – warto zaplanować tam wakacyjną wycieczkę. W obecnych czasach coraz bardziej popularne są pielgrzymki  konne, organizowane w lipcu, w dzień św. Huberta przez miłośników i hodowców koni z Toszka.

Źródło: slaskiesmaki.pl, gosc.pl ,polskaniezwykła.pl

Zdjęcia: własne