W gminie Wielowieś od lat obserwujemy siedliska białych bocianów m.in. w miejscowościach Kieleczka, Sieroty, Czarków i Wielowieś. Odlatują stadami w sierpniu i wrześniu, a wracają w końcu marca i kwietniu. Zanim wrócą do polskich gniazd, bociany białe muszą przelecieć nawet 10 tys. km. Trasę pokonują dwa razy do roku. Bociany migrują w stadach. Korzystają z kominów rozgrzanego powietrza, które pozwalają im szybko zyskiwać wysokość i oszczędzać energię podczas szybowania, a unoszące się w górę rozgrzane powietrze potrafi je wynieść nawet na wysokość 3300 m! Bociany zimują przede wszystkim na żerowiskach od Czadu i Sudanu po RPA. Do Polski wracają, by się rozmnażać i odchować młode. Z Afryki do Europy ruszają w styczniu i lutym. Docierają do celu w marcu i kwietniu. W tym czasie pokonują nawet 10 tys. km. Migrujący bocian może pokonać dziennie nawet 300 km. Według danych z cenzusu bocianów białych w Polsce jest ok. 45 tys. par. Pierwsze bociany wyruszyły do Polski z końcem stycznia. Do celu będą docierały w marcu i kwietniu.
W Polsce bocian biały objęty został obok wielu innych gatunków zwierząt ochroną prawną w 1952 roku na mocy Rozporządzenia Ministra Leśnictwa w sprawie wprowadzenia gatunkowej ochrony zwierząt. Po zmianie ustroju ochronę gatunkową bociana w Polsce usankcjonowała w 1997 roku Ustawa o ochronie zwierząt i obecnie znajduje się on pod ścisłą ochroną gatunkową. Z uwagi na spadającą liczebność gatunek został objęty programem ochronnym pod nazwą Program Ochrony Bociana Białego i Jego Siedlisk koordynowanym przez Polskie Towarzystwo Przyjaciół Przyrody” pro Natura”. Od 1994 roku populacja bociana białego obserwowana jest w ramach Monitoringu Flagowych Gatunków Ptaków (MFPG) prowadzonego przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska.
Farma wiatrowa w gminie Wielowieś ma powstać w północno-wschodniej części gminy. Zasięgiem obejmie miejscowości: Kieleczka, Radonia, Wielowieś, Błażejowice, Sieroty, Świbie i Wiśnicze. Projekt Zespołu elektrowni wiatrowych Wielowieś zakłada budowę 20 turbin wiatrowych o łącznej mocy 66 MW. Wysokość wież to 122 m, a wysokość całkowita elektrowni wiatrowej wraz z łopatą to aż 195 m! Mieszkańcy protestują. Najmniejsza odległość wiatraka od domów to tylko ok. 600 m, stanowczo za mało w pobliżu mających powstać tak wysokich turbin wiatrowych! Dlatego boją się m.in. hałasu, w tym wpływu wydawanych przez kręcące się łopaty tzw. infradźwięków oraz efektu migoczącego cienia. Przez farmę wiatrową spadnie też wartość naszych domów, mówią. W Polsce kwestię odległości wiatraków od domów reguluje artykuł 4 Ustawy z 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Określa ona odległość, w której mogą być lokalizowane i budowane elektrownie wiatrowe od budynku mieszkalnego albo budynku o funkcji mieszanej, w skład której wchodzi funkcja mieszkaniowa i odwrotnie. Według ustawy odległość ta jest równa lub większa od dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej (10H) mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu budowli. Do całkowitej wysokości elektrowni wiatrowej wlicza się elementy techniczne, w szczególności wirnik wraz z łopatami. Dlatego też w gminie Wielowieś odległość wiatraków od budynków mieszkalnych powinna wynosić co najmniej 1950 m.
Miejsc w Polsce, w których mogą powstać elektrownie wiatrowe jest niewiele. Do takich dobrze rokujących dla alternatywnej energii punktów zalicza się rejon Bałtyku, Suwalszczyznę i Podkarpacie. Najbardziej wietrzne są okolice Pucka i Darłowa, tam też wiatraków jest najwięcej. W Polsce sezonową średnią prędkość wiatru określa się w granicach 2,8 m/s. Tymczasem minimum niezbędne do sprawnej pracy urządzeń prądotwórczych wiatraków to górna granica tego zakresu. Cisza wietrzna to w Polsce często spotykane zjawisko. A brak wiatru oznacza brak prądu. Mieszkańcy powiatu gołdapskiego uważają, że elektrownie wiatrowe szkodzą nie tylko ludziom, ale także zwierzętom i środowisku. Stowarzyszenie Trójkąt Warmiński napisało pod koniec minionego roku do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie pismo dotyczące śmierci 17 bocianów. Martwe ptaki zostały znalezione latem przy transformatorze w gminie Gołdap. W okolicach Gołdapi zostało wybudowanych niedawno 19 wiatraków. Wkrótce mają stanąć kolejne turbiny wiatrowe. Zdaniem ekologów dane dotyczące śmierci ptaków i nietoperzy w rejonie farm wiatrowych są ukrywane, bo badania takie robi przeważnie firma, która jest właścicielem wiatraków. Dodał, że pod Gołdapią tylko jednego dnia zginęło 17 bocianów, z kolei rolnicy znajdywali podczas żniw szczątki ptaków. Pod Gołdapią zawiązują się kolejne stowarzyszenia antywiatrakowe. Jest to akt desperacji, bo mieszkańcy są świadomi, że stojące od kilku lat wiatraki są szkodliwe dla ich zdrowia.
Elektrownie wiatrowe uznawane są za przyjazne środowisku, ale ich wykorzystanie kosztuje życie tysiące orłów, sokołów, jastrzębi, sów i innych ptaków, które giną w kolizjach z turbinami wiatrowymi. Rocznie na farmach wiatrowych w Stanach Zjednoczonych ginie 573 tys. ptaków, w tym chronione przez prawo bieliki amerykańskie i orły przednie – podała agencja The Associated Press. Ofiarą wirników turbin padają także nietoperze. Agencja ochrony przyrody The Pennsylvania Game Commission szacuje, że rocznie w stanie Pensylwania ginie w ten sposób 10 tys. tych zwierząt. Choć wydawałoby się, że łopatki poruszają się powoli, tak naprawdę ich ruch jest szybki – zewnętrze końce mogą osiągać prędkość 288 km/h! A sokoły, jastrzębie i orły podczas lotu zwykle patrzą w dół za ofiarą, a nie w górę aby zauważyć ostre jak brzytwa wiatraki spadające im na głowy. Problem leży też w samych turbinach ponieważ okratowanie niektórych z nich stanowi idealną grzędę dla większych ptaków drapieżnych, więc śmiertelne pułapki mogą być zarazem dla nich atrakcyjne.
Kolejnym czynnikiem jest umiejscowienie farm. Wiele z nich, jak np. Altamont Pass Wind Farm w północnej Kalifornii, konstruowanych jest w centrum ważnych tras migracyjnych i otoczonych pierwotnymi siedliskami ptaków drapieżnych. Jedno z badań wskazało, że w obrębie Altamont Pass ginie ok. 10 tys. w większości chronionych ptaków rocznie, co przyniosło jej niechlubną opinię jednej z najbardziej „zabójczych” farm wiatrowych na świecie. Jak podaje serwis LiveScience, proponowane są rozwiązania, które mają na celu obniżenie śmiertelności ptaków i nietoperzy. Jednym z nich jest propozycja umiejscawiania farm wiatrowych na obszarach o niskiej populacji ptaków. Z kolei projekty nowych turbin są np. pozbawione okratowania albo wyposażone w łopatki w osi pionowej, co może zmniejszyć wpływ elektrowni wiatrowych na populację ptaków na świecie. W Altamont to działa – modernizowanie turbin i odsuwanie ich od ptasich tras zmniejszyło współczynnik śmiertelności niektórych gatunków o 50 proc. Ptaki giną też oczywiście z innych przyczyn. Kolizje ze szklanymi ścianami wieżowców i z pojazdami, a także zwierzęta domowe zabijają rocznie więcej ptaków niż turbiny wiatrowe.
Farmy wiatrowe dziesiątkują populacje rzadkich ptaków i nietoperzy na całym świecie, sprowadzając na część z nich groźbę wyginięcia. Większość ekologów po prostu nie chce o tym słyszeć, desperacko trzymając się wizji odnawialnej energii i tkwiąc w zaprzeczeniu. Niemniej dowody wskazują, że nie zmiany klimatyczne, a właśnie energia odnawialna stanowi największe zagrożenie dla dziko żyjących gatunków w tym stuleciu.
W samej Hiszpanii, co roku, wg badań grupy SEO/Birdlife, farmy wiatrowe zabijają od 6 do 18 milionów ptaków i nietoperzy, przy czym nietoperzy ginie mniej więcej 2 razy więcej niż ptaków. To daje nam liczbę 110-330 martwych ptaków i 200-670 martwych nietoperzy przypadających na jedną turbinę. A i te liczby mogą być zachowawcze jeśli zestawić je ze statystykami z grudnia 2002, opublikowanymi przez California Energy Commision: „W podsumowaniu Bennera z 1993 roku, dot. wpływu turbin wiatrowych na ptaki, liczba martwych ptaków przypadających na turbinę wynosiła 309 w Niemczech i 895 w Szwecji.”
Ponieważ farmy wiatrowe chętnie buduje się na wzniesieniach, przy których występują dogodne prądy wznoszące, zabijają nieproporcjonalnie dużo ptaków drapieżnych. W Australii, na skutek działania elektrowni wiatrowych zagrożony wyginięciem jest orzeł australijski (Aquila audax). W Ameryce turbiny zabijają dziesiątki tysięcy drapieżników, łącznie z orłem przednim i państwowym symbolem – bielikiem amerykańskim. W Hiszpanii zagrożone są zarówno sępy egipskie jak i sępy płowe, z których 400 zginęło w przeciągu jednego roku w samej Nawarze. Norweskie farmy uśmiercają rocznie ponad 10 bielików, również ludność tamtejszego Smřla odczuwa wpływ turbin zainstalowanych wbrew sprzeciwom ornitologów.
Pozostałe gatunki również nie są bezpieczne. Na przykład w Północnej Ameryce, proponowana budowa farm wiatrowych w rejonie Wielkich Jezior mogłaby zabić wielkie ilości wędrownych ptaków śpiewających. Na Atlantyku zagrożone są gatunki morskie, takie jak burzyk północny. Morskie farmy są równie szkodliwe jak te lądowe, zagrażając ptakom wodnym jak i tym wędrownym. Ptaki latały po niebie swobodnie przez miliony lat. Trudno oczekiwać, żeby zmieniły swoje zachowania w ciągu paru miesięcy. Można się spotkać także z podobnym nonsensem: siedliskowym „miękkim lądowaniem”. Na przykład, gdy rozważano budowę tamy na rzece Severn, była mowa o tym, że wszystkie ptaki brodzące, które dotknie zniknięcie mokradeł, znajdą sobie nowe pływowe tereny w innym miejscu. Takie twierdzenia mogą się podobać deweloperom i urzędom, ale odtworzenie tych siedlisk to kwestia nie lat, a stuleci, nawet gdy byłaby do tego odpowiednia przestrzeń. Ptaki nie przeniosłyby się gdzieś indziej, raczej wymarłyby z głodu. Utrata siedlisk to najpoważniejsza przyczyna wymierania gatunków. Farmy wiatrowe nie tylko ograniczają ich rozmiary, ale wręcz tworzą „populacyjne próżnie” – strefy które przyciągają zwierzęta a następnie je zabijają. Uważa się, że ptaki są przyciągane, ponieważ turbiny wydają im się dobrym miejscem „grzędowania”, a z drugiej strony trawy wokół wiatraków wabią potencjalne ofiary ptaków drapieżnych. Do turbin ciągną też nietoperze, co stanowi nawet większy problem dla ochrony gatunków. Zdaniem organizacji ornitologicznych większość gatunków zagrożonych „zmianą klimatyczną”, przetrwała już 10-20 epok lodowcowych oraz podwyższenia poziomu morza o wiele drastyczniejsze niż cokolwiek czego doświadczyliśmy na przestrzeni ostatnich tysiącleci i czego możemy się spodziewać w następnych wiekach. Dlatego też zmiany klimatyczne nie doprowadzą do wyginięcia tych gatunków, natomiast pełni „dobrych chęci” ekolodzy mogą to zrobić. Należy jednak podkreślić, że część ekologów protestuje przeciwko turbinom wiatrowym. W ich oczach farmy wiatrowe to strefy śmierci dla przelatujących tamtędy ptaków.
Opracowano na podstawie:
1. Farmy wiatrowe kontra natura, czyli szokujące koszta środowiskowe odnawialnej energii (fragmenty), autor Clive Hambler, tłumaczył: Paweł Staniszczak , ratujmyptaki.org/elektrownie-wiatrowe/49-farmy-wiatrowe-kontra-natura
2. newsweek.pl/polska/elektrownie-wiatrowe-wiatraki-newsweekpl
3. olsztyn.onet.pl/obwiniaja-wiatraki-o-smierc-17-bocianow
4. naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/elektrownie-wiatrowe-zabijaja-ptaki
5. pl.wikipedia.org/wiki/Bocian_biały
6. gliwice.naszemiasto.pl/w-kieleczce-nie-chca-wiatrakow-protest-mieszkancow/
7. slaskibiznes.pl/wiadomosci,na-slasku-powstaje-pierwsza-farma-wiatrowa
8. tygodnik-rolniczy.pl/articles/pieniadze-i-prawo/w-jakiej-odleglosci-od-budynkow-moga-stac-wiatraki/
Obrazy: własne